Odliczanie trwa, do wyjazdu pozostał już tylko niecały miesiąc czasu :) Przede mną kilka miesięcy wojaży po Azji, Australii czy Ameryce Południowej. Zapewne niejedno z Was zadaje sobie pytania dotyczące kosztów takiej podróży, przygotowań do niej czy tego, jak się spakować na taki wyjazd. Ja sam również byłem w podobnej sytuacji, gdy zacząłem poważnie myśleć o RTW Trip. Z pomocą przyszedł Internet i niejeden blog. Chciałbym się podzielić teraz moimi doświadczeniami, tym co z mojego punktu widzenia jest istotne. Może w przyszłości ktoś z Was z tego skorzysta :)

Przygotowania do podróży dookoła świata: 

Koszt wyjazdu - podstawowa sprawa to oczywiście oszacowanie, ile taki wypad będzie nas kosztował. Nie będę tu zdradzał, jaki budżet sobie założyłem na 6 miesięcy podróży, jednak w Internecie można znaleźć sporo informacji mogących pomóc zaplanować średnią wysokość dziennych wydatków. Z pewnością sporo zależy od czynników związanych z czasem i środkami transportu. W moim przypadku podróż wbrew pozorom będzie stosunkowo niedługa i intensywna, biorąc pod uwagę chęć odwiedzenia kilkunastu krajów. Będąc nieograniczonym czasowo można np. mocno ograniczać koszty podróży korzystając z autostopu czy też przy dłuższych pobytach w jakimś ciekawym miejscu poszukać tam pracy (popularne są bartery - np. w zamian za pracę otrzymujesz miejsce do spania, czasami również wyżywienie, dużo ogłoszeń znajdziecie przykładowo na stronie www.workaway.info). Jeśli nie nocleg za "free" (wspomniana praca za miejsce do spania czy couchsurfing), to pewnie Airbnb czy hostel/hotel dla backpackersów. Gdyby korzystać z usług drogich hoteli i latać wygodnie, a nie najtaniej jak się da, to rzeczywiście wydatki poszybowałyby w kosmos i zamiast przysłowiowej sprzedaży samochodu oraz pewnych codziennych wyrzeczeń, trzeba by było raczej sprzedać mieszkanie, aby móc sobie pozwolić na taki wyjazd :)

Planowanie podróży - planowanie (ale nie takie stricte) zaczyna się tak naprawdę wiele miesięcy, jeśli nie lat wcześniej. Czytanie blogów czy forów podróżniczych, slajdowiska itd. Wszystko to inspiruje, aż w końcu człowiek podejmuje decyzję, żeby przynajmniej chwilowo wszystko rzucić i na kilka miesięcy lub dłużej ruszyć w nieznane :) Im bliżej wyjazdu, tym na pewno niektóre działania związane np. z rezerwacją biletów lotniczych trzeba podjąć. Ile będzie spontanu, a ile długoterminowego planowania w podróży, zależy już od każdego z nas. Ja jestem zwolennikiem umiaru. Czasami zdarzają się nieprzewidziane rzeczy, trafiają świetne okazje czy po prostu okazuje się, że brakuje czasu, więc wg mnie lepiej nie przesadzać z planowaniem całego wyjazdu krok po kroku. Poza blogami podróżniczymi, pomocne w planowaniu podróży (w różnych aspektach - wjazd, bezpieczeństwo, zdrowie itd.) są oficjalne strony rządowe tj. Polak za granicą czy brytyjska www.gov.uk/foreign-travel-advice.

Paszport, wizy - poza sprawdzeniem daty ważności paszportu, trzeba również się zorientować jakie są zasady wjazdu do krajów, które znajdują się w kręgu naszych zainteresowań. Dobra wiadomość jest taka, że obecnie polscy obywatele nie potrzebują wiz do wielu państw Azji Południowo-Wschodniej czy Ameryki Południowej. W innych krajach, gdzie wiza jest potrzebna, można ją czasami otrzymać przy przekraczaniu granicy bez wcześniejszego aplikowania. A na przykład w Australii o najprostszą wizę turystyczną (12-miesięczna, możliwość wielokrotnego wjazdu, max jednorazowy pobyt 3 miesiące) można ubiegać się przez internet, jest darmowa, nie ma żadnych trudnych pytań w aplikacji i przyznawana jest bardzo szybko - w moim przypadku trwało to całe 17 minut :)

Międzynarodowe prawo jazdy - warto wyrobić sobie na wszelki wypadek, w niektórych krajach jest wymagane. Koszt wyrobienia w Polsce międzynarodowego prawa jazdy jest niewielki - 30 zł.

Szczepienia - warto iść na konsultację do lekarza medycyny tropikalnej, żeby łatwiej było podjąć decyzję, na co się zaszczepić. Przypuszczam, że najpowszechniejszy zestaw szczepień w przypadku dłuższej podróży, do wielu krajów w różnych miejscach globu, to odnowienie szczepień z dzieciństwa (błonica, tężec, krztusiec, polio) oraz szczepienia przeciw WZW A, WZW B (czyli żółtaczka - to wiele młodych osób miało już robione w dzieciństwie), dur brzuszny i żółta febra. Szczepienie przeciwko tej ostatniej chorobie jest w niektórych krajach warunkiem niezbędnym do przekroczenia granicy. Będąc na szczepieniach u lekarza medycyny tropikalnej, z pewnością dostaniemy też recepty na leki, które mogą przydać się w trakcie podróży (np. antymalaryczne).

Pieniądze - poza sprawdzeniem, tak jak w przypadku paszportu, daty ważności posiadanych kart debetowych i kredytowych, najistotniejsza ze względu na możliwe do zaoszczędzenia kwoty wydaje się być kwestia wybrania odpowiedniej oferty konta i karty debetowej, których będziemy używać w trakcie wyjazdu. Temat nie jest tak prosty, jak mogłoby się wydawać. Na koszt wypłaty pieniędzy z bankomatu w walucie innej niż waluta konta, do którego podpięta jest karta, składają się następujące koszty:

1. Koszt przewalutowania z waluty lokalnej (np. tajskiego bahta w przypadku wypłaty z bankomatu w Tajlandii) na walutę rozliczeniową karty. Walutą rozliczeniową jest USD lub EUR (w zależności nie tylko od operatora karty, ale również banku). Powyższe przewalutowanie odbywa się zwykle po kursie operatora karty (MasterCard, Visa) i jest bardzo korzystne, praktycznie bez żadnego spreadu. Kursy są zbliżone do kursów średnich NBP.

2. Koszt przewalutowania z waluty rozliczeniowej karty (USD lub EUR) na walutę konta, do którego podpięta jest karta (czyli PLN w przypadku kont złotówkowych). Banki dokonują tego przewalutowania albo po kursie banku, albo po kursie operatora karty (MasterCard, Visa). Przewalutowania po kursie banku są skrajnie niekorzystne (w zależności od banku nawet o 15% gorsze kursy niż kurs średni NBP). Przewalutowania po kursie MasterCard/Visa - wręcz przeciwnie, jak już wspomniałem wyżej. To, który kurs (banku czy operatora karty) jest stosowany przy tym przewalutowaniu, zależy od polityki danego banku.

3. Prowizja za przewalutowanie pobierana przez bank - dodatkowa prowizja związana z przewalutowaniem, pobierana przez niektóre banki. Jej wysokość lub brak zależy od konkretnej oferty danego banku.

4. Prowizja za wypłatę z bankomatu zagranicą pobierana przez bank - podobnie jak wyżej, pobierana przez niektóre banki. Jej wysokość lub brak zależy od konkretnej oferty danego banku.

5. Prowizja za wypłatę z bankomatu zagranicą pobierana przez właściciela bankomatu - jest to prowizja niezależna od naszego banku, tego typu prowizje występują np. w niektórych krajach azjatyckich jak Tajlandia. Niekoniecznie występuje jednak we wszystkich bankomatach w danym kraju, przed wyjazdem warto sprawdzić, czy są jakieś bankomaty bezprowizyjne. W przypadku wypłaty pieniędzy w bankomacie pobierającym tego typu prowizję, warto wypłacać większe kwoty, aby zminimalizować koszty (prowizja jest stała, a nie procentowa, więc lepiej wypłacić pieniądze i zapłacić prowizję jeden raz niż np. pięć razy).

Wszystkie powyższe koszty (poza prowizjami za wypłatę z bankomatu) występują również w przypadku płatności internetowych (np. za bilet lotniczy lub nocleg) w walucie innej niż ta, w której jest prowadzone konto. Dodatkowo ponosimy cykliczne koszty związane z prowadzeniem konta bankowego oraz posiadaniem karty debetowej i/lub kredytowej. Czy można wszystkie wymienione wyżej koszty ograniczyć praktycznie do zera i być narażonym jedynie na zwykłe ryzyko walutowe (przyszłe zmiany kursów walut - może akurat będą korzystne dla nas, może nie)? Odpowiedź brzmi można :) Mamy do wyboru dwie opcje - konto walutowe lub złotówkowe.

1. Konto walutowe (USD lub EUR - w zależności od tego, jaka jest waluta rozliczeniowa danej karty) - omijamy wtedy przewalutowanie opisane w punkcie drugim powyżej. Cały czas pozostaje ryzyko walutowe, tyle że nie zmiany kursu PLN wobec waluty kraju, do którego jedziemy, a zmiany kursu USD/EUR wobec tej waluty. Zdecydowałem się na założenie konta USD w T-Mobile Usługi Bankowe (nie jest to absolutnie żadna reklama, a jedynie stwierdzenie faktu), gdzie jedyną opłatą jest 10 zł. za wydanie karty debetowej. Żadne inne z wyżej opisanych prowizji pobieranych przez banki tu nie występują, a przewalutowania z USD na walutę lokalną odbywają się po kursie MasterCard. Przy okazji założyłem w tym samym banku konto EUR - koszt taki sam, wyłącznie 10 zł. za wydanie karty debetowej. Jednak nie do wypłat czy płatności w walucie innej niż EUR (waluta rozliczeniowa karty to USD, więc za każdym razem ponosiłbym wysokie koszty przewalutowania po kursie banku - i to dwukrotnie - najpierw z USD na PLN, a potem z PLN na EUR), a do płatności internetowych w EUR - np. na Airbnb, gdzie jako polski obywatel mogę obecnie płacić kartą MasterCard wyłącznie w EUR (podejrzewam, że w przypadku karty Visa płatność możliwa by była wyłącznie w USD). Walutę USD lub EUR kupuję oczywiście w kantorach internetowych - nie ma tam może kursów takich jakie stosują do przewalutowań Visa czy MasterCard, ale nadal bardzo korzystne, niewiele odbiegające od aktualnych notowań danej waluty.

2. Konto PLN - w przypadku konta PLN podstawą jest znalezienie takiej oferty, gdzie drugie przewalutowanie (z waluty rozliczeniowej na PLN) odbywa się po kursie operatora karty, a pozostałe prowizje i opłaty są niskie lub ich nie ma (czasami banki odbijają sobie w ten sposób brak zarobku na spreadzie przy przewalutowaniu). Można znaleźć atrakcyjne oferty banków spełniające te kryteria, prawdopodobnie jednak będą miały dodatkowe warunki umożliwiające uniknięcie opłat, np. określone comiesięczne wpływy na konto. Idealnie więc, gdy takie konto jest naszym głównym rachunkiem.

Poza tym w temacie pieniędzy w podróży na pewno warto na wszelki wypadek wziąć pod uwagę poniższe kwestie:
- posiadanie kont i kart debetowych w dwóch bankach, np. na wypadek jakiś problemów technicznych w banku czy z kartą płatniczą
- posiadanie karty kredytowej
- posiadanie ze sobą pewnej rezerwy w gotówce, w niskich nominałach (nie w walucie lokalnej, a w dolarach, albo część w USD, a część w EUR), powiedzmy 200-300 USD
- posiadanie zarówno karty MasterCard, jak i Visa. Ja mam akurat wyłącznie karty MasterCard, może moja współtowarzyszka podróży będzie miała akurat choć jedną kartę Visa :) bardzo fajną i przydatną usługą jest lokalizator bankomatów akceptujących karty MasterCard
- trzymanie środków na podróż np. na lokatach bankowych lub koncie, do którego nie mamy karty debetowej. I w razie potrzeby przelewanie środków na najbliższe wydatki na konto, z którego dokonujemy wypłaty w bankomacie.
- ustawienie nie za wysokich (takich, jakie będą dla nas wystarczające) dziennych limitów wypłat gotówki i dla płatności internetowych
- poinformowanie o wyjeździe banku/banków, w których mamy konta bankowe
- zwiększenie bezpieczeństwa połączeń z Internetem (mając na uwadze logowanie na konta bankowe czy płatności internetowe) ze względu na częste korzystanie w podróży z publicznych sieci Wi-Fi. Sprowadza się to przede wszystkim do zainstalowania oprogramowania i skonfigurowania połączenia przez sieć VPN.

Ubezpieczenie - podstawową i zdecydowanie najtańszą opcją są ubezpieczenia oferowane przez różne organizacje młodzieżowe (np. Euro26, ISIC, Planeta Młodych). Warunki, jak i ceny tych ubezpieczeń są bardzo podobne, sam akurat od lat posiadam Euro26 w wersji Sport - pokrywa ono koszty ewentualnej akcji ratowniczej, na czym zależało mi ze względu na częste wyjazdy w góry. Swoją drogą dobrze, że nigdy nie musiałem sprawdzać, jak działa to ubezpieczenie, ponieważ podejrzewam że limit 5.000 euro na pokrycie kosztów akcji ratowniczej mógłby w przypadku użycia helikoptera okazać się niewystarczający. W przypadku podróży dookoła świata istotne jest to, że powyższe ubezpieczenia pokrywają koszty leczenia chorób tropikalnych. Jeśli są one dla kogoś niewystarczające, w ofertach polskich ubezpieczycieli może być trudno znaleźć coś w rozsądnej cenie (albo wręcz nie da się kupić ubezpieczenia na dłuższy, np. półroczny wyjazd). Z ubezpieczeń polecanych przez podróżników niezłą i stosunkowo niedrogą opcją wydaje się być brytyjskie ubezpieczenie True Traveller. Poza limitami na koszty leczenia czy inne zdarzenia wielokrotnie wyższymi niż w przypadku kart młodzieżowych typu Euro26, oferuje też w standardzie lub opcjonalnie pokrycie wielu innych ryzyk związanych np. z utratą bagażu, pieniędzy czy dokumentów, uprawianiem wybranych sportów czy chorobami przewlekłymi.

Zamknięcie spraw w Polsce - wszystko, co związane z pracą, działalnością gospodarczą (zawieszenie lub likwidacja) czy sprzedażą zbędnych rzeczy.

Uzupełnienie ekwipunku - każdy gdzieś już podróżował, w mniejszej lub większej części jest już więc przygotowany na kilkumiesięczny wyjazd. Pozostaje uzupełnić to, czego nam brakuje w plecaku. Ale o tym więcej nieco niżej.

Inne - dokumenty i pełnomocnictwa: warto zostawić najbliższym skany naszych dokumentów oraz  pełnomocnictwa do załatwiania urzędowych spraw. A nuż będzie potrzebne.

Blog - a na sam koniec pozostaje założenie bloga :)

Jak się spakować w kilkumiesięczną podróż?

Przede wszystkim lekko :) Starać się wziąć to, co konieczne, ale nie przesadzać i ograniczać ilość ciuchów w plecaku. Zadanie ułatwia fakt, że w miejscach, które zamierzam odwiedzić, będzie ciepło albo wręcz gorąco. Rzadko kiedy, przede wszystkim w górach, będzie potrzebna nieco cieplejsza odzież. Planuję zabrać ze sobą jeden większy plecak (waga ok. 10 kg) oraz jako bagaż podręczny mniejszy, który przyda się np. podczas trekkingu w górach czy codziennych wypadów. Zestawienie mojego ekwipunku znajdziecie poniżej, bez szczegółowego rozwodzenia się nad liczbą T-shirtów czy bielizny :)

- cały zestaw tego, co się nosi na co dzień (adidaski, sandały, japonki, bielizna, skarpety, T-shirty, spodnie krótkie i długie, jakaś cieplejsza bluza, coś na głowę w gorące klimaty)
- buty trekkingowe
- spodnie trekkingowe
- kurtka przeciwdeszczowa
- polar
- odzież termiczna (koszulki, getry, skarpety trekkingowe)
- rękawiczki
- opaska i/lub czapka
- okulary przeciwsłoneczne
- lekki śpiwór
- sleeping bag liner
- wór transportowy na duży plecak, jako zabezpieczenie przed kradzieżą lub podrzuceniem czegoś do bagażu
- pokrowiec przeciwdeszczowy na plecak
- iPhone (plus ładowarka zwykła oraz samochodowa - przez gniazdo zapalniczki) służący zarówno jako telefon, jak i aparat fotograficzny, a w razie potrzeby również odtwarzacz muzyki, latarka czy mapa (aplikacja Here Maps, po uprzednim ściągnięciu mapy danego kraju, działa również offline)
- zapasowy telefon
- tablet
- dysk zewnętrzny: do rozważenia, nawet częste (automatyczne) przesyłanie mnóstwa zdjęć przez jakieś lokalne Wi-Fi do chmury (np. iCloud czy Google Drive), aby ich nie stracić w razie np. kradzieży telefonu, może czasami być uciążliwe lub wręcz niewykonalne
- powerbank
- adapter do gniazdek elektrycznych innych niż polskie
- latarka-czołówka
- kosmetyczka
- ręcznik szybkoschnący
- leki
- zapas soczewek kontaktowych i płyn do nich, oraz na wszelki wypadek okulary korekcyjne
- repelent na owady (Mugga Deet 50%)
- moskitiera na głowę
- dokumenty, pieniądze, karty itd. w wodoszczelnym pokrowcu
- torba biodrowa (nerka)
- zdjęcia do wiz (na wszelki wypadek kilka w formacie paszportowym 3,5x4,5 cm, kilka w formacie 4x6cm)
- dwa gadżety survivalowe: krzesiwo i multifunkcyjna "karta" survivalowa (wielkości karty kredytowej), w tym np. nóż, miarka czy otwieracz do butelek :)